Będzie lepiej
Z DRUGIEJ STRONY - Kacper Janoszka
W czwartek piłkarki GKS-u przegrały 0:4 w kwalifikacjach do Ligi Mistrzyń. Trudno było jednak oczekiwać zwycięstwa zespołu Karoliny Koch. Twente, z którym katowiczanki się mierzyły, zajmują 18. miejsce w klubowym rankingu UEFA. Z kolei GieKSa znajduje się na 122. pozycji. Jeśli przełożylibyśmy tę sytuację na męski futbol, musielibyśmy przyjąć, że Jagiellonia Białysok (115. miejsce w męskim rankingu) mierzyła się z Atletico Madryt (11. pozycja). Czy moglibyśmy oczekiwać, że Duma Podlasia wygra z Los Colchoneros? Nie, to oczywiste. Przed katowiczankami jeszcze rewanż w Holandii, ale kibice z Katowic raczej powinni przyzwyczajać się do myśli, że ich piłkarki nie zagrają w Lidze Mistrzyń, a spadną do Pucharu Europy.
Był w trakcie meczu moment, dosłownie kilka minut, w którym katowiczanki miały kilka niezłych okazji. Przy odrobinie szczęścia mogły doprowadzić do wyrównania, w momencie gdy Twente wygrywało 0:1. Wówczas czuć było przy Nowej Bukowej nadzieję. Później, po kolejnych trzech straconych golach, nadzieja umarła.
We mnie natomiast te kilka dobrych minut pozostało. Wlany został we mnie optymizm i wiara w to, że z czasem będzie lepiej. Jako kraj wciąż gonimy czołówkę kobiecego futbolu, a kolejne mecze z najlepszymi tylko nas rozwijają. Teraz może nie mamy szans z holenderskimi drużynami, ale kto nam zabroni marzyć o wielkich, europejskich zwycięstwach polskich, kobiecych zespołów w ciągu kilku kolejnych lat? W końcu działacze sportowi coraz poważniej zaczynają traktować futbol kobiecy. Zawodniczki Karoliny Koch na co dzień grają przy Bukowej, ale specjalnie na mecz z Twente przeniosły się na nową Arenę Katowice. Grały tam już zresztą wcześniej, gdy w poprzednim sezonie świętowały mistrzostwo Polski. Ale rozwój kobiecego futbolu nie jest widoczny tylko i wyłącznie na płaszczyźnie klubowej.
Rok temu zawodniczki kadry U-17 zagrały w mistrzostwach świata na Dominikanie i niespodziewanie wyszły z grupy, wyprzedzając Brazylię. Z kolei dorosła kadra pod wodzą Niny Patalon po raz pierwszy w historii zagrała na mistrzostwach Europy. Co z tego, że wygrała tylko jeden mecz i nie wyszła z grupy? Nikt tego nie wymagał, może ktoś o tym marzył, ale sam udział w turnieju był ważny, bo stanowić będzie podstawę rozwoju.
To, że polski futbol kobiet się rozwija, zauważają także na świecie. UEFA przyznała Polsce organizację mistrzostw Europy U-19, które latem odbyły się na Podkarpaciu. Tam Polki co prawda nie wyszły z grupy, ale też pokazały niemałe umiejętności, pokonując 5:0 Szwecję, co przecież nie było oczywiste. To Szwecja ma ogromne tradycje w kobiecym futbolu, a Polska nie. Polska będzie gospodarzem mistrzostw świata w 2026 roku, a mecze będą się odbywać na nowoczesnych stadionach GKS-u Katowice, Zagłębia Sosnowiec, Podbeskidzia Bielsko-Biała i ŁKS-u Łódź. Co więcej, kilka godzin przed meczem GieKSy z Twente UEFA ogłosiła, że finał Ligi Mistrzyń w sezonie 2026/27 odbędzie się w Warszawie. Rośnie więc zainteresowanie kobiecą piłką i wraz z tym powinien też rosnąć poziom sportowy. Powoli do reprezentacji wkraczać będzie nowe pokolenie zawodniczek, które teraz wyróżniają się w młodzieżowych kadrach, będąc jednymi z największych talentów w Europie. Już teraz zauważamy przecież zainteresowanie polskim rynkiem przez największych graczy. Nie tylko znaczna część reprezentantek Polski gra w dużych europejskich klubach, ale przecież w 2024 roku zaledwie 16-letni Weronika Araśniewicz trafiła do Barcelony. Takich talentów będzie więcej. A gdyby jeszcze PZPN-owi udało się wygrać wybory na gospodarza Euro 2029, mówilibyśmy o kompletnym przełomie w historii polskiej piłki kobiecej.
