Będzie dobrze!
Kacper Woryna znów powalczy o udział w Grand Prix.
Rybniczanin błysnął podczas zmagań o Złoty Kask. Fot. Marcin Karczewski / Press Focus
PGE EKSTRALIGA
Kapitan Krono-Plast Włókniarza Częstochowa zaliczył bardzo dobry występ w turnieju o Złoty Kask im. Jerzego Szczakiela, w miniony poniedziałek w Opolu. Niespełna 29-latek był bliski triumfu, a już na pewno podium. Po trzech seriach zgromadził komplet 9 pkt, jednak w gonitwie 16. już na pierwszym łuku zaliczył upadek i został wykluczony, a w następnym swoim biegu przywiózł „jedynkę”.
Tym samym pozostał mu dodatkowy wyścig o trzecie miejsce z Dominikiem Kuberą. To starcie rodowity rybniczanin przegrał i sklasyfikowany został na czwartej pozycji. Kacper Woryna na pewno odczuwał niedosyt w związku z końcowym rozstrzygnięciem, ale też mógł być zadowolony. Dzięki czwartemu miejscu będzie startował w międzynarodowych eliminacjach do przyszłorocznej edycji Grand Prix. Z udziału w tych kwalifikacjach zrezygnował bowiem Bartosz Zmarzlik, zwycięzca opolskich zmagań. – Oczywiście czułem niedosyt, miałem do tego prawo, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Uzyskałem przepustkę do eliminacji GP, co jest bardzo ważne, bo w turnieju o takiej obsadzie było to bardzo trudne. Mimo wszystko szkoda, że nie stanąłem na podium… – powiedział Woryna.
Efekt... białej kiełbasy
Widać było, że rybniczanin dobrze
Rachunki do wyrównania
Dla Woryny szansa na awans do Grand Prix nie jest pierwszyzną. Już w zeszłym roku miał okazję do walki o udział w mistrzostwach świata. Wtedy zajął drugie miejsce w Złotym Kasku i z impetem wjechał do GP Challenge w Pardubicach. Tamten turniej nie poszedł jednak po jego myśli, bo zajął 8. lokatę. Teraz zapowiedział, że zamierza wyrównać rachunki, lecz jednocześnie z pokorą przyznawał, że pozostało jeszcze dużo kroków do wykonania. – Przede mną trudne eliminacje. Muszę mieć wszystko dobrze poukładane, a tak naprawdę jesteśmy jeszcze u progu sezonu. Uważam, że zmierzamy w dobrym kierunku, ale nie chciałbym tak daleko wybiegać w przyszłość. Zdaję sobie sprawę z trudności w każdych kolejnych zawodach, nad którymi muszę mocno się skoncentrować. Już w Opolu zdarzył się jeden błąd, upadek, przez który nie stanąłem na „pudle”. Często detale i niuanse decydują o rezultacie. Na przykład w zeszłym roku w Czechach finał GP Challenge przebiegał w warunkach anormalnych, loteryjnych – skomentował.
Mierzy wysoko
Oprócz kwalifikacji do GP Woryna będzie brał udział w Speedway European Championship. W ubiegłym sezonie – po ostatnim finale w Chorzowie – na jego szyi zawisł brązowy krążek mistrzostw Europy. Dzięki temu zapewnił sobie start w tych rozgrywkach w obecnym sezonie w roli stałego uczestnika. Czy znowu można się spodziewać, że będzie walczył o najwyższe cele na Starym Kontynencie? – Na pewno. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a medal napędza do dalszej pracy i działania. Mierzę wysoko i zawsze chcę znajdować się na wysokich pozycjach, aczkolwiek zawsze staram się realnie, z dystansem podchodzić do każdych kolejnych zawodów – dodał.
Potencjał w drużynie
Kibice Włókniarza z pewnością dobrze wspominają ostatni mecz z udziałem ich ulubieńców w Lublinie przeciwko Motorowi. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami triumfowali gospodarze, lecz znacznie mniejszą przewagą niż się spodziewano. Częstochowianom niewiele brakowało, aby nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie zdobyli 41 pkt. – Wiemy, na co nas stać. Wiemy, że mamy potencjał, ale również gwiazdy na niebie muszą się ułożyć w taki sposób, aby wreszcie sprzyjało nam szczęście. Bez tego w sporcie trudno jest cokolwiek osiągnąć. I sądzę, że właśnie szczęścia zabrakło nam w minioną sobotę, ale nasz wynik napawa optymizmem przed kolejnymi występami – stwierdził Woryna.
Pozytywna energia
W najbliższą niedzielę częstochowska ekipa podejmie Gezet Stal Gorzów. Niedawno „Stalowcy” także pokazali charakter. W pierwszy dzień Świąt Wielkiej Nocy zmierzyli się z zespołem z Torunia u siebie. W biegach nominowanych podopieczni Piotra Śwista wyrwali „Aniołom” remis. To może zwiastować zaciętą potyczkę częstochowsko-gorzowską przy Olsztyńskiej. Woryna, lider „Lwów”, optymistycznie podchodzi do niedzielnego meczu – Będzie dobrze! – zakończył z uśmiechem.
Norbert Giżyński