Błędne skały
Hero Women’s Indian Open nie był zwyczajnym turniejem Ladies European Tour. Okrutnie trudne pole sprawiło, że wyniki poszybowały. Liz Young sięgnęła tam po drugie trofeum w lidze, a Dorotę Zalewską pokonała skalista sceneria.
GOLF
W 1999 roku, kiedy otwarto 18-dołkowe pole parkowe zaprojektowane przez Arnolda Palmera, rozpoczął działalność DLF Golf & Country Club. Oprócz posadzenia prawie 15 tysięcy drzew zainstalowano oświetlenie wszystkich dołków. W 2014 roku zakupiono nowe tereny, a Gary'emu Playerowi zlecono stworzenie zupełnie nowego pola. Player Design zbudował dziewięć dołków na nowym terenie, a następnie włączył i przebudował dziewięć istniejących dołków Arnolda Palmera w zupełnie nową konfigurację, otwartą w 2015 roku. Całość to obecnie 27 oświetlonych dołków, osiemnastka Gary’ego Playera i dziewiątka Arnolda Palmera.
W skalnej pułapce
Pole Playera, na którym rozegrany został Hero Women’s Indian Open, to brutalny test golfa, zdaniem wielu zbyt brutalny. Ciągnie się wokół dwóch dużych jezior, gdzie dramatyczne ukształtowanie terenu, zawierające raczej niespotykane, stworzone ogromnym nakładem środków formacje skalne dawnego kamieniołomu, tworzy piękną i jednocześnie dość przerażającą scenerię, zwłaszcza w finałowych momentach turnieju. Zawodniczki zdecydowanie powinny pamiętać o zabraniu wielu piłek oraz o sporej dawce cierpliwości i… poczucia humoru. Cut turnieju osiągnął szaloną wartość +10, tylko cztery zawodniczki zdołały dowieźć rezultat poniżej para, trzy mogły poszczycić się parem, tylko 22 zanotowały po czterech dniach jednocyfrowy wynik na plusie, a rezultat triumfatorki to skromne -2. W tych szalonych warunkach nie odnalazło się bardzo wiele zawodniczek, w tym Dorota Zalewska, która z +23 ukończyła swój ostatni turniej sezonu LET na 111. miejscu.
Warunki nieidealne
„Dori” tak opisywała dla Polskiego Związku Golfa swoje raczej traumatyczne przeżycia z New Delhi: – Strasznie boli ta porażka, bo całe przygotowania szły dobrze. Pierwszy raz udało mi się zrobić więcej, niż zaplanowałam. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona, oczywiście nie była to pierwsza sytuacja, że przygotowania szły dobrze i wiedziałam, że muszę być dalej skupiona. Po raz kolejny czegoś zabrakło, choć tu nawet nie ma o czym mówić. Oczywiście pole było bardzo trudne, co widać po wynikach. Greeny były bardzo szybkie i twarde, do tego stopnia, że nie pozostawiały zbyt wielkiego pola manewru. Rozmawiałam z kilkoma zawodniczkami i wyglądało na to, że w tym tygodniu liczyło się też szczęście. Wyniki były nieprzewidywalne, dziewczyny, które grały świetnie cały sezon, nie przechodziły cuta, a cały leaderboard był po prostu niestabilny. Oczywiście nie jest to wytłumaczenie, ale warunki nie były idealne.
Powrót do szkoły
Polka poinformowała również o planach po zakończeniu swojego pierwszego sezonu LET. Co prawda pozostały do rozegrania jeszcze dwa turnieje ligi, w Arabii Saudyjskiej i Andaluzji, jednak szczecinianka się do nich nie kwalifikuje. Zajmując aktualnie 107. miejsce w rankingu, nie utrzyma tam pełnej karty i w związku z tym w połowie grudnia ponownie zagra w Q-School, w Maroku. – Cieszę się, że wracamy już do domu. Cieszę się na tę przerwę, ale wiem, że przede mną dużo pracy. Muszę zrobić plan i być wobec siebie naprawdę krytyczna. Teraz przygotowania do Q-Schoolu, czyli wszystko od nowa, choć tym razem tylko Final Stage. Podsumowując ten sezon, wydaje mi się, że za bardzo chciałam, mam nadzieję, że wyciągnę z tego wnioski.
Najlepszych wspomnień z pola DLF nie ma również Mateusz Gradecki, który rok temu pożegnał się po dwóch rundach z turniejem DP World Tour, Hero Indian Open, kończąc z wynikiem +9, na 91. pozycji. Panowie nieco lepiej poradzili sobie tam od swoich koleżanek. Cut był na poziomie +5, a zwycięski rezultat Marcela Siema to podziw budzące -14.
Pokonała przyjaciółkę
W tych nadzwyczajnych okolicznościach świetnie radziła sobie 42-letnia Angielka Liz Young, która teraz może już przedstawiać się jako dwukrotna triumfatorka na Ladies European Tour. Reprezentantka Wielkiej Brytanii i Irlandii w rozgrywkach Curtis Cup z 2008 roku oraz triumfatorka 2006 English Women's Open Amateur Stroke Play Championship wygrała z przewagą jednego uderzenia nad czterema rywalkami: Singapurką Shannon Tan, Francuzką Agathe Sauzon, Nowozelandką Momoką Kobori i Belgijką Manon De Roey.
Przystępując do finału, prowadziła jednym strzałem przed De Roey i rodaczką Alice Hewson. Zakończyła walkę rundą 72, co na tym polu i w tych okolicznościach było naprawdę dobrym wynikiem. – Jestem w szoku – przyznała po wszystkim. – Nie dowierzam w to. To moje drugie zwycięstwo, ale tak samo ważne jak to pierwsze. Nie zdarzają się one zbyt często u zawodowej golfistki. To nigdy nie jest łatwe. Manon jest moją wielką przyjaciółką i cały dzień walczyłyśmy ze sobą. Nigdy nie jest łatwo pokonać przyjaciółkę, ale ona odniosła jedno zwycięstwo na początku tego roku, więc teraz moja kolej!
Swój pierwszy triumf świętowała ponad dwa lata temu podczas VP Bank Swiss Ladies Open. Ku wielkiej radości swojej córki Isabelle pokonała wtedy jednym uderzeniem słynną Szwedkę Linn Grant – pierwszą i jak na razie jedyną triumfatorkę DP World Tour, w dodatku dwukrotną.
Szczęśliwa Angielka tak relacjonowała wrażenia: – W tym tygodniu były moje urodziny, a w przyszłym będą urodziny mojej córki. Zatem są to udane urodziny. Córka chciała, żeby na kominku było inne zwierzę pasujące do krowy ze Szwajcarii, więc nie wiem, czy tak się stanie! Ale to jednak kolejne trofeum, dzięki któremu możemy pozbyć się konia, który był w zastępstwie.
Trzy dni w Rijadzie
Po zdobyciu 500 punktów za zwycięstwo Liz awansowała w rankingu ligi na dwunastą pozycję. Jej przyjaciółka Manon De Roey utrzymuje drugą lokatę, zmniejszając stratę do Debiutantki Roku Chiary Tamburlini do 773,23 pkt. Zwycięstwo i jedno drugie miejsce w dwóch pozostałych turniejach mogłoby pomóc w pokonaniu szwajcarskiej rywalki, która w Indiach jednym uderzeniem nie przeszła cuta.
Kolejny turniej rozpocznie się w czwartek w Rijadzie, w Arabii Saudyjskiej. Na liście startowej Aramco Team Series Presented by PIF – Riyadh znajduje się cała czołówka ligi. Tytułu bronić będzie Amerykanka Alison Lee. Zagra tam również triumfatorka ubiegłorocznego KPMG Women's Irish Open, Dunka Smilla Tarning Soenderby, której caddiować będzie jej chłopak, Mikołaj Kniaginin. Transmisje z Riyadh Golf Club w Golf Zone, w czwartek i piątek od 11 do 15, a w sobotę od 10 do 14. Komentuje Wojciech Nowakowski.
Kasia Nieciak
Dorota Zalewska zakończyła już swój debiutancki sezon LET. Fot. Facebook zawodniczki