Będą niespodzianki
Bogdanka Luk Lublin i PGE Projekt Warszawa już dzisiaj mogą sobie zapewnić awans do wielkiego finału.
Wilfredo Leon poprowadził lublinian do nieoczekiwanego sukcesu w Jastrzębiu-Zdroju. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus
PLUSLIGA
Lublinianie w pierwszym spotkaniu półfinałowym sprawili sporą niespodziankę, wygrywając na wyjeździe z mistrzem Polski, JSW Jastrzębskim Węglem (3:1). – To ogromna zaliczka. Musimy zrobić jeszcze jeden krok, żeby awansować do finału. Wiemy, jak mocnym zespołem jest JSW Jastrzębski Węgiel. Natomiast trzeba docenić to, co zrobiliśmy. Zwycięstwo w hali wielokrotnego mistrza Polski to duży sukces. Teraz jest kolejny mecz, nowe rozdanie i bardzo chcemy zamknąć rywalizację w Lublinie. Rywale są pod ścianą, natomiast my musimy zagrać tak dobry mecz jak ten pierwszy – powiedział Marcin Komenda, rozgrywający Bogdanki LUK.
Mistrzowie Polski zapewniają jednak, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Wiedzą, jak wygrywać z zespołem z Lublina, bo dwukrotnie pokonali go w fazie zasadniczej i w półfinale Pucharu Polski. – Taki jest play off, takie jest życie w sporcie. Tu każdy chce walczyć o mistrzostwo Polski. Bogdanka nie jest przypadkowym zespołem. Teraz z nami wygrała, ale cały czas trzymamy głowę w górze, znamy swoją wartość – zaznaczył Jakub Popiwczak, libero JSW Jastrzębiego Węgla. – Pojedziemy tam po to, by wygrać. Przed półfinałem wszyscy upatrywali w nas faworyta do awansu. Potknęła się nam noga, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Musimy z otwartą przyłbicą pojechać do Lublina i walczyć o to, by wrócić do naszej hali na trzecie spotkanie – dodał.
W drugiej parze półfinałowej jest równie ciekawie. PGE Projekt wykorzystał atut własnej hali i w stołecznym Torwarze pokonał Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:2. Spotkanie było pełne zwrotów akcji, dramatycznych momentów i twardej walki. – Dobrze gramy w hali Torwar, dobrze gramy u siebie. Nie wiem, czy przegraliśmy tu jakiś mecz w tym roku, chyba tylko „złotego seta” w Lidze Mistrzów. Służy nam granie tutaj, czujemy się tu jak w domu. Dużym wyzwaniem będzie dla nas zagrać tak samo dobrze na wyjeździe, ale też w tym sezonie pokazywaliśmy, że na nieprzyjaznych terenach też potrafimy pokazać świetną siatkówkę – przyznał Jakub Kochanowski, środkowy PGE Projektu.
Obie ekipy znów sposobią się do wielkiego boju. Wynik jest sprawą otwartą, bo zarówno PGE Projekt, jak i „Jurajscy rycerze” mają mnóstwo atutów. – Każdy mecz to nowa historia. My damy z siebie sto procent, oni będą chcieli wrócić. W tej fazie nie ma słabych drużyn. Po jednej i po drugiej stronie są ludzie, którzy tak naprawdę mogą w pojedynkę rozstrzygnąć losy tej rywalizacji – ocenił Piotr Graban, trener stołecznego zespołu.
Zawiercianie nie mają nic do stracenia. By zagrać o złoto, muszą wygrać dwa razy, u siebie i potem jeszcze w Warszawie. – Piękno takiej serii polega na tym, że każde spotkanie jest inne. Teraz gramy u siebie i będziemy mieli po swojej stronie wspaniałą publiczność. Musimy dać z siebie wszystko i przejść przez to razem jako drużyna. Na razie nie myślimy o trzecim meczu, ponieważ musimy najpierw wygrać w środę – stwierdził Aaron Russell, przyjmujący Aluronu CMC Warty.
(mic)
Środa pod siatką
Półfinały (do dwóch zwycięstw)
◼ SOSNOWIEC, 17.30: Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Projekt Warszawa (stan rywalizacji 0-1)◼ LUBLIN, 20.30: Bogdanka LUK – JSW Jastrzębski Węgiel (1-0)