Bardzo dobry wybór
Rozmowa z Jakubem Ślusarczykiem, hokeistą JKH GKS-u Jastrzębie
– Jest wiele powodów, dla których wybrałem JKH. Myślę, że najważniejszym jest polityka tego klubu, która pozwala na rozwój młodszych zawodników, wchodzących w seniorski hokej. Drugi to współpraca ze stawiającym na takich jak ja graczy trenerem Robertem Kalaberem, który zaproponował mi przyjście tutaj. To szkoleniowiec z dużymi osiągnięciami zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i z reprezentacją naszego kraju, który jest w stanie wnieść jeszcze wiele do mojej gry. To dwa kluczowe powody i cieszę się, że dokonałem takiego właśnie wyboru.
Ponoć istniała możliwość powrotu do Zagłębia Sosnowiec, którego jest pan wychowankiem.
– Pojawiły się oferty z innych polskich klubów, ale nie będę zdradzał, z których. Akurat z Zagłębia... nie przyszła, choć po podpisaniu umowy z Jastrzębiem rozmawiałem z osobami związanymi z klubem z Sosnowca. Usłyszałem, że nie spodziewali się, iż będę chciał wrócić do Polski.
Jak pan ocenia swój start w zespole jastrzębian i początek sezonu tej drużyny?
– Nie weszliśmy najlepiej w sezon, ale z każdym meczem budowaliśmy pewność siebie oraz stabilność gry. Jestem bardzo szczęśliwy, że po dwóch rundach meldujemy się na trzecim miejscu oraz w finale Pucharze Polski pod koniec grudnia. Nasza drużyna jest silna i może grać bardzo stabilnie oraz wygrać z każdym. Moje osobiste odczucia są bardzo pozytywne. Jestem zadowolony z wyboru Jastrzębia jako mojej pierwszej drużyny seniorskiej w Polsce. Podoba mi się liczba minut, którą otrzymuję, i to jak wygląda praca w zespole, a także sprawy organizacyjne.
A jakie są pańskie aspiracje i oczekiwania wobec siebie?
– Nie stawiam przed sobą żadnych celów, bo nie kończy się to... dobrze. Najważniejsze będzie rozegranie jak największej liczby meczów na bardzo dobrym poziomie i stabilna forma. Mam konkretne zadania na lodzie i będę robił wszystko, aby je wypełniać. Wierzę, że ten sezon przyniesie wiele dobrego, a wystarczy, że będę pracował ciężko i ogrywał się w lidze. Ważniejsze od moich są drużynowe aspiracje.
Podczas Memoriału Tamasa Sarkozego w Budapeszcie zadebiutował pan w seniorskiej reprezentacji Polski...
– To wielkie wyróżnienie. Tak jak mój tata (Artur, przedstawiać chyba nie trzeba – przyp. red.), mogę reprezentować nasze barwy na arenie międzynarodowej. Już jako dziecko dążyłem do tego, by kiedyś zagrać z orzełkiem na piersi i odśpiewać hymn. Z mojej perspektywy turniej uważam za bardzo udany. Zdobyłem nowe doświadczenie i to szczególnie cenne, bo na arenie międzynarodowej poziom jest o wiele wyższy niż w lidze. Jako zespół to uważam, że oprócz pierwszych dwóch tercji z Węgrami zagraliśmy naprawdę dobrze. Włosi były poza naszym zasięgiem. Szkoda, że nie wygraliśmy za trzy punkty ze Słowenią, ale i tak bardzo cieszy wygrana w karnych. Ogólne wrażenia są naprawdę pozytywne, więc cały ten czas uważam za duży krok do przodu w mojej karierze.
Rozmawiał Marcin Glaba