Awans o jedną pozycję
Od czasu przejęcia GKS-u Tychy przez Artura Skowronka minęło 241 dni i w tym czasie w drużynie wiele się zmieniło.
Trener Artur Skowronek jest zadowolony z przemiany, jaka zaszła w tyskim zespole. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
Zapraszając na sobotni mecz GKS-u Tychy z Polonią Warszawa, wróćmy na moment do historii tego sezonu. 28 sierpnia, gdy Artur Skowronek przejmował drużynę, „Trójkolorowi" zajmowali dziewiąte miejsce. Od tego czasu minęło 241 dni, a tyszanie po znakomitej serii zwycięstw w rundzie wiosennej awansowali... o jedną pozycję.
- Przez ten czas wiele zmieniło się na lepsze w zespole, ale nadal jesteśmy w miejscu, które nie spełnia naszych oczekiwań – mówi trener tyszan. - To jest też dowód na to, ile zepsuliśmy w pierwszej rundzie, czyli do czasu, w którym zaczęliśmy wygrywać. Nie znaczy to jednak, że jesienny okres był czasem straconym. W trakcie rozgrywek, choć terminarz spotkań nas poganiał, wykonaliśmy z drużyną bardzo dobrą pracę, która już po październikowej przerwie na potrzeby reprezentacji zaczęła przynosić efekty. Takim przełomowym momentem, w którym naprawdę zauważyłem przemianę zespołu, był nasz przegrany 1:2 mecz z Polonią Warszawa. Wtedy to była nasza czwarta z rzędu porażka, licząc przegraną w Pucharze Polski, ale pokazaliśmy wtedy grę, o którą mi chodziło. Nie zdobyliśmy choćby punktu przez indywidualne błędy, jednak byłem przekonany, że idziemy dobrą drogą. Potwierdziły to zresztą kolejne mecze, bo już do końca jesiennych rozgrywek nie przegraliśmy ani jednego meczu.
Lider z wiceliderem
Spotkanie w Warszawie rozegrane zostało 20 października i od tego dnia tyszanie rozegrali 15 spotkań. Najpierw cztery zremisowali, następnie sześć wygrali i po porażce w Niecieczy znowu pięciokrotnie zdobyli komplet punktów. Dodajmy do tego, że zespół Artura Skowronka jest samodzielnym liderem tabeli wiosny, a drugie miejsce zajmuje w niej Polonia, która w tym roku jeszcze nie doznała porażki. „Czarne Koszule” mają w dodatku cztery oczka więcej niż „Trójkolorowi" i zajmują szóstą pozycję w tabeli. Nic więcej chyba nie trzeba dodawać, żeby stwierdzić, że w sobotnie popołudnie czeka nas bardzo ważny mecz.
Bez Śpiączki i Keiblingera
- Co prawda przystąpimy do spotkania bez dwóch podstawowych zawodników, bo Bartosz Śpiączka i Julian Keiblinger zostali w Łodzi ukarani czwartymi żółtymi kartkami w tym sezonie, ale nasza taktyka i podejście do meczu pozostają takie same – przekazał szkoleniowiec GKS-u Tychy. - Mamy jednak na tyle szeroką i mocną kadrę, że zawodników gotowych do gry na pewno nam nie zabraknie. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas bardzo trudne spotkanie. Trzymając się jednak swojego stylu, na pewno możemy przedłużyć... czas dobrej gry. To, co pokazaliśmy w Łodzi przez 45 minut, a była to chyba nasza najlepsza połowa w tym roku, pozwoliło nam wygrać pewnie z ŁKS-em. Chciałbym, żeby okres dominacji, posiadania piłki, kreowania sytuacji bramkowych oraz skuteczności trwał jak najdłużej. Możemy to robić na przykład godzinę, a chcemy jeszcze dłużej i wolałbym, żebyśmy kiedyś mówili nawet o pełnych 90 minutach. Wydaje mi się, że już w Łodzi mogliśmy ten czas przedłużyć, ale wychodząc na drugą połowę, choć w szatni staraliśmy się mobilizować i motywować, to przegraliśmy... z głową.
Czas prawdy
- Wierzę, że w meczu z Polonią już tego błędu nie popełnimy, bo choć mamy taką dobrą passę wiosną, to ciągle jesteśmy „pod kreską”, a do końca sezonu już tylko pięć kolejek. Od spotkania z warszawianami zaczynamy więc finisz, w którym zagramy z czterema zespołami znajdującymi się w tabeli wyżej niż my. Można więc powiedzieć, że nadchodzi dla nas czas prawdy, ale nie myślimy teraz o przyjeździe Wisły Kraków, wyjeździe do Gdyni na mecz z Arką czy ostatnim w ligowym terminarzu meczu z Górnikiem Łęczna u nas. Najważniejsza dzisiaj jest Polonia i nasze przygotowanie do tego meczu – kończy Artur Skowronek.
Jerzy Dusik