Alejandro zaatakował!
Pierwsza runda Gradi Polish Open by Emeralld stała pod znakiem wściekłego upału i wielu niskich rezultatów. W ścisłej czołówce błyszczał reprezentant Polski.
Naprawdę nie było łatwo. Żar lał się z nieba, na którym nie było nawet jednej chmurki. Tymczasem trzeba było grać, i to dobrze. Punktualnie o 9.00 swoją rundę rozpoczął Alejandro Pedryc – wielokrotny mistrz Polski i wraz z drużyną Sobieni Klubowy Mistrz Polski. Ewidentnie miał swój dzień. Trafił imponujące siedem birdie, rozpoczynając nie najlepiej, bo od bogeya na drugim dołku. Później grał już jak z nut – wspierany przez swojego caddiego – Wojtka Chylińskiego i tatę – Tomka. „Runda przebiegała dobrze. Nie zacząłem świetnie – od bogeya na dwójce. Jednak starałem się skupić tylko na każdym czekającym mnie dołku i kolejnym strzale. Tydzień temu grałem turniej w Szwecji, który zacząłem trochę gorzej. Za bardzo skupiałem się na wyniku, chcąc natychmiast odrobić straty, zamiast grać po prostu kolejne dołki – na tym to właśnie polega. Nawet nie wiem ile miałem dzisiaj birdie, chyba siedem – nie liczyłem, podobnie jak nie byłem pewien z jakim wynikiem zakończyłem dzisiejszy dzień. To oznacza, że byłem skupiony tylko na zadaniu i kolejnym uderzeniu. Każdy dołek to inna historia i nigdy nie wiadomo, co napisze następny strzał. Tata i caddy sprawowali się bardzo dobrze. Tata był kibicem i fajnie, że mógł zobaczyć dzisiaj moją dobrą rundę. Caddy, zwłaszcza w takich warunkach jak dzisiaj jest kluczowy. Przypomina, żeby pić wodę, żeby coś zjeść w trakcie gry, bo łatwo o tym zapomnieć w takim upale. Jutro będę grał po południu więc wszystko to będzie jeszcze ważniejsze. Poza tym Wojtek bardzo pomagał mi w procesie bycia w teraźniejszości, myśleniu tylko o danej chwili i uderzeniu, które jest przede mną”. Runda -6 plasuje Alejandro na dzielonym z trzema rywalami szóstym miejscu. Prowadzi Niemiec Dennis Fuchs, który wykręcił w środę rezultat -8, trafiając po drodze aż trzy eagle. Jedno uderzenie więcej uciułało czterech zawodników, zajmujących drugą pozycję. Drugim najwyżej sklasyfikowanym Polakiem okazał się amator z Kalinowych Pól - Jan Branicki, kończąc dzień rundą -3 i pozycją T24. Trzeci najniższy polski rezultat uzyskało dwóch przyjaciół z Dolnego Śląska– Mateusz Gradecki i Oskar Zaborowski. Obaj zagrali -2, okupując miejsce T32. Oskar rozpoczynając dzień od drugiej dziewiątki miał spore kłopoty na malowniczej, otoczonej wodą osiemnastce par 3. Utopił tam swoją pierwszą piłkę, posyłając ją lekko w prawo. Wściekał się na siebie, mrucząc pod nosem, że nie zdarzyło mu się utopić tam piłki przez „przynajmniej pięć lat”. Po podwójnym bogeyu jego wynik podskoczył nagle na +2. Widząc co się dzieje, odpuściłam dalsze kibicowanie, stresując się tą sytuacją. Nie poszłam już dalej za jego grupą, a potem okazało się, że świetnie się po tej małej katastrofie odbudował! „Na osiemnastce miałem nietypową sytuację. Zagrałem do prawej wody, co nie zdarzyło mi się tam na turnieju od kilku lat. Uznałem to za wypadek przy pracy i wiedziałem, że będę mógł wygenerować jeszcze szanse na kolejnych dziewięciu dołkach. Na dwóch dołkach par 4 wjechałem bezpośrednio na green, na szóstce i dziewiątce. To bardzo pomogło mi w wykonaniu założonego planu. Ostatecznie drugie dziewięć skończyłem na -4”.Mateusz Gradecki miał raczej ciekawą rundę. „Dzisiaj trafiłem chyba jeden fairway, jednak na tym polu, ponieważ jest wąsko, trzeba po prostu być w grze na wielu dołkach. Nawet nie będąc na fairwayu, bardzo ważne jest po której jego stronie jesteśmy. No, ale jednak trafienie jednego fairwaya przez cały dzień jest do poprawy. Uciekło więc parę uderzeń z tee, jednak mimo tego zrobiłem też sześć birdie, ale też jednego double’a i dwa bogeye. Walczyłem cały dzień o wynik. Zacząłem dobrze i dobrze skończyłem, ze słabym środkiem rundy. Może nie jestem jakoś przesadnie zadowolony z wyniku, ale na pewno będę dalej cisnął i grał agresywnie, walcząc o niski wynik”.W czwartek rozstrzygnie się kto wysforuje się na pozycje do finałowego ataku, a przede wszystkim, kto zagra w piątek, a kto wróci przedwcześnie do domu. Cut prawdopodobnie będzie gdzieś w okolicy wyniku -2. Pozostali polscy zawodnicy będą musieli bardzo, a niektórzy nawet jeszcze bardziej sprężyć się, żeby przeskoczyć nad linią odcięcia. Alejandro, Janek, „Zabor” i „Gradi” spróbują po prostu utrzymać się w grze.
Kasia Nieciak
https://www.progolftour.de/livescoring?tab=livescoring#livescoring-95
Fot. Katarzyna Nieciak