A po nocy przychodzi dzień...
Jak to dobrze, że po niecałych 48 godzinach od łomotu z faworytem przyjdzie Biało-czerwonym zmierzyć się z rywalem, który od zawsze im „leży”.
Jeśli to rywalki będą się dziś odbijały od Karoliny Kochaniak i jej koleżanek, powinno być dobrze. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus
