Sport

0:0? Bye-bye

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Mam dla Państwa fantastyczną wiadomość: polska liga jest coraz ciekawsza. Żeby było jasne: nie chodzi wcale o moje subiektywne odczucia jako fana tej ligi. Chodzi o fakty.

Co jest wyznacznikiem nudy podczas meczów piłkarskich? Dowodem, że nic się nie dzieje? Symbolem? Ależ to oczywiste, zwłaszcza dla tych, którzy zazwyczaj spotkań futbolowych nie oglądają: brak bramek. „Jak można lubić dyscyplinę, w której mecz może skończyć się jak się zaczął, nic się w nim nie zmieniło i w którym z tego powodu może nie być zwycięzcy?!" – wielokrotnie pytali mnie niewtajemniczeni, nieobznajomieni, oburzeni… Nie siliłem się i nie silę w tym momencie na tłumaczenie, że nawet mecz zakończony bezbramkowym rezultatem może zachwycić, naprawdę widziałem takie, ale profani i tak nie uwierzą. Ich mogą zjednać bowiem jedynie suche fakty.

Mam dla nich dobre wieści: „0:0” nie jest już przekleństwem na najwyższym szczeblu w Polsce! Na poparcie tezy, przytaczam poniżej fakty, które mogą dać do myślenia. Hola! Nie od razu, najpierw trzeba jeszcze przedrzeć się przez kilka zdań wprowadzenia (śmiech).

Fakty są bowiem następujące: wynik 0:0 w polskiej lidze staje się rzadkością. Jeśli tak dalej pójdzie, to bezbramkowy rezultat stanie się rzadszy niż mecz bez ogni sztucznych zakochanych w sobie trybun (śmiech). Tak, wiem, że akurat ostatni mecz ekstraklasy, jaki się odbył, ten poniedziałkowy między Stalą a Górnikiem w Mielcu - zakończył się właśnie bezbramkowo. Traktuję to jednak jedynie jako złośliwość rzeczywistości, złośliwość rzeczy martwych, a do takich należy przecież skórzana piłka, która nie chciała wpaść do bramki.

Poprzedni bezbramkowy remis padł w ekstraklasie zaskakująco dawno, bo 26 marca: Pogoń zremisowała u siebie w ten mało chlubny sposób z Legią… cztery kolejki temu. Ba, w obecnym roku kalendarzowym przytrafiły się jeszcze ledwie dwa takie remisy: Cracovii z Rakowem Częstochowa (1 lutego) i GKS-u Katowice z Piastem Gliwice (16 lutego). Łącznie więc to tylko cztery mecze w 2025 roku!

W naszej lidze incydentalne stało się coś, co kiedyś było uważane wręcz za symbol polskich rozgrywek (a i tak wydaje mi się, że niezasłużenie). Tak czy inaczej - wynik 0:0 stał się/staje/stanie rzadkością. W całym sezonie 2024/25 przytrafiło się to jedynie 16 razy. Tymczasem wszystkich rozegranych meczów było do tej pory 261. To oznacza jedynie 6 procent „bezbramkowców”, czyli co osiemnasty mecz!

Jak było w przeszłości? Pół wieku temu, w sezonie 1974/75 (mistrz – Ruch Chorzów) było 30 bezbramkowych rezultatów w 16-zespołowej ekstraklasie; czterdzieści lat temu, w sezonie 84/85 (mistrz – Górnik Zabrze) było 38 bezbramkowych rezultatów w 16-zespołowej ekstraklasie; trzydzieści lat temu, w sezonie 94/95 (mistrz – Legia Warszawa) było 36 bezbramkowych rezultatów w 18-zespołowej ekstraklasie.

Czas na wishful thinking: jeśli tak dalej pójdzie, to… jeszcze zatęsknicie za „bezbramkowcami”. Nie marudźcie więc, jeśli jeszcze kiedyś czasem zdarzy wam się pojawić na tego rodzaju jałowym spotkaniu. Mecze bezbramkowe niedługo mogą stać się jak dinozaury. Wyginą. Tego się trzymajmy.

PS. Fanom, którzy chcieliby wykorzystać to spostrzeżenie do celów bukmacherskich, gwarancji nie udzielam.